Przynajmniej tak się wydaje Kurskiemu i SP o PIS też warto wspomnieć... w końcu uratowali go przed sprawiedliwym sądowym linczem.
"Do naszego klubu przechodzi nowy poseł z Poznania. (...) Poseł niezwykle popularny, gdyż zawsze zdobywał mandat startując z dalekich miejsc na liście i dlatego cieszymy się, że tego młodego, przedsiębiorczego posła mamy tu ze sobą" - powiedział Kurski. Przypomniał, że Górski jest przedsiębiorcą, byłym radnym i posłem trzech kadencji."
A tymczasem jak mówią jaskółki:
Tomasz Górski, poseł PiS z Poznania, w latach 1999 - 2000 wyłudzał gotówkę od firmy CLA, załatwiając kredyty na fikcyjne zakupy towarów przez podstawione osoby w sklepach meblowych należących do jego rodziny. Śledztwu w tej sprawie ukręcono łeb, ale po publikacji w dniu 07.03.2006 w "Głosie Wielkopolskim", zostało ono wznowione.
To nie wszystko ponieważ w 25.03.2011:
Poznański poseł PiS Tomasz Górski, któremu prokuratura chce postawić zarzut oszustwa, zachowa immunitet. Oznacza to, że tak długo, jak będzie posłem, pozostanie bezkarny.
w sprawie uchylenia immunitetu głosował Sejm. "Za" było 217 posłów, "przeciw" 53, a od głosu wstrzymało się 152. Pozostałych 38 posłów nie przyszło na głosowanie. Wniosek nie przeszedł, bo potrzebna była bezwzględna większość, czyli 231 głosów.
Wniosek nie przeszedł głównie dzięki postawie posłów PiS, SLD i częściowo PSL, którzy albo byli przeciw, albo wstrzymali się od głosu.
Uzasadnienie PISu w tej sprawie było trywialne, twierdzili, że nie warto pod koniec kadencji zajmować się takimi sprawami i wyborcy ocenią swojego posła.
"Pierwotnie mający kłopoty z prawem poseł nie znalazł się wśród kandydatów z Wielkopolski do Sejmu. Pod koniec sierpnia wysłał nawet list, w którym napisał: "Wyrażam ogromny żal, z powodu niemożności kontynuowania działalności na dotychczasowych zasadach".
A oto kilka faktów o których pewnie Kurski nie wie i nie chce wiedzieć, o jego poprzednich zwierzchnikach już nie wspomnę.
Na skrzyżowaniu al. Wielkopolskiej i ul. Pułaskiego uwijają się wolontariusze PiS. Kleją na murach plakaty Filipa Libickiego. Podjeżdża granatowe kombi, ze środka wysiada inny kandydat do Sejmu, Tomasz Górski, oraz wysoki blondyn mówiący ze wschodnim akcentem. Blondyn przyjechał, aby nadzorować swoich ludzi, którzy na murach rozwieszają podobiznę Górskiego. Jeden z działaczy PiS wspomina: - Nie wiedzieliśmy, kim jest ten człowiek, dopóki rok później nie trafił za kraty.Ten człowiek to Wowa. Jest znany w środowisku gangsterskim Poznania i Śląska. W 2006 r. poznańska prokuratura zarzuciła mu udział w gangu, a do kartoteki kryminalnej dopisała: lewe stłuczki samochodowe, wyłudzenia kredytów, fałszowanie dokumentów, posiadanie materiałów wybuchowych, nielegalnej broni i narkotyków.Podczas przeszukania biura Wowy na poznańskim Piątkowie policja znalazła stertę dokumentów, w których przewija się nazwisko Tomasza Górskiego. Nieoficjalnie wiemy, że mogą one świadczyć o finansowych powiązaniach gangstera i posła PiS. Rzeczniczka prokuratury Magdalena Mazur-Prus mówi jedynie: - Trwa weryfikacja dokumentów. Dla dobra śledztwa nie będziemy tego komentować. Podjęliśmy własne śledztwo. Dotarliśmy do wspólnych znajomych gangstera i posła. Okazuje się, że Wowę i Tomasza Górskiego na pewno łączyły meble, grill i kampania wyborcza. Rodzina posła i Wowa sprzedawali w Poznaniu meble. Górscy wypoczynkowe, a Wowa - kuchenne. Ich wspólnym kontrahentem był Marek Czerniak z podpoznańskiego Swarzędza.Czerniak nie wyklucza, że to on kilka lat temu poznał gangstera z Tomaszem Górskim, wtedy radnym PiS. Ale o szczegółach nie chce rozmawiać, a gangstera nazywa "pionkiem". Znajoma Górskiego i Wowy: - Górskiego, który był jeszcze radnym, widziałam kiedyś na grillu u Wowy. Panowie byli na "ty". To było w warsztacie, w którym tłuczone były auta. Czy Górski wiedział, czym zajmuje się Wowa?Kobieta: - Nie wiem, czy jestem tak inteligentna jak poseł, ale ja wiedziałam.Znajomy Wowy i Górskiego: - Wowie bardzo zależało, żeby Górski dostał się do Sejmu. Po plakatowaniu powiedział mi kiedyś: "Jak się Tomuś do Sejmu dostanie, to jest mój".Co Wowa miał na myśli? Chcieliśmy zapytać go w areszcie, ale odmówił rozmowy.Sprawdziliśmy rozliczenie finansowe komitetu wyborczego PiS w 2005 r. Są wśród nich faktury za plakaty i spoty wyborcze Tomasza Górskiego. Kto je wystawił? Rodzinna firma Górskich handlująca meblami. Kwota? Blisko 30 tys. zł. Na pytanie o znajomość z Wową pierwsza odpowiedź posła Górskiego brzmi tak: - To wolontariusz, który zgłosił się do pracy przy kampanii. Mogło tak być, że pomagał przy plakatach.Gdy mówimy o relacjach innych świadków, Górski zmienia front: - Poznałem go wiele lat temu, ale nigdy nie wiedziałem, czym się zajmuje. Dopiero gdy go zamknęli, byłem zdziwiony, że ma różne zarzuty.Poznańscy działacze PiS przyznają, że "krążyły jakieś plotki" o znajomościach Górskiego. - Nikt jednak tego nie potwierdził - mówi Filip Libicki.Poseł Jacek Tomczak: - Były sygnały, ale nikt nie chciał oficjalnie potwierdzić tych kontaktów.Górski twierdzi również, że nie znał ludzi z otoczenia Wowy. Jednym z nich jest Andrzej W., prawa ręka Ukraińca w wyłudzaniu odszkodowań. Górski: - Andrzej W.? Pierwsze słyszę.- Górski? Na Tomusia mówiliśmy "Lisek" - mówi Andrzej W. Jednak nic więcej nie chce powiedzieć o znajomości Górskiego i Wowy.
"Poznańskiemu posłowi PiS Tomaszowi Górskiemu pomógł w kampanii polsko - ukraiński gangster - wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez Gazetę Wyborczą. Zdaniem dziennika, polityk miał korzystać z usług Wołodimira P. pseudonim "Wowa". Poseł Górski twierdzi, że nie wiedział nic o przestępczych działaniach swojego znajomego. Prawo i Sprawiedliwość powołało komisję, która zbada prawdziwość doniesień prasowych.
Prokuratura - jak pisze gazeta - jest pewna, że od 2002 roku Ukrainiec przewodził kilkunastoosobowej grupie przestępczej korumpującej policjantów, fałszującej dokumenty, wyłudzającej odszkodowania z fikcyjnych stłuczek i kredyty bankowe. U "Wowy" znaleziono też materiały wybuchowe, nielegalną broń i narkotyki, a w biurze - dokumenty wskazujące na jego finansową współpracę z Tomaszem Górskim, poznańskim posłem PiS - napisała "Gazeta". Rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej Magdalena Mazur-Prus potwierdziła Radiu Merkury, że w ubiegłym roku śledczy skierowali do sądu akt oskarżenia przeciwko "Wowie" - zarzucając mu między innymi udział w gangu oraz wyłudzenia i oszustwa. Podczas tego postępowania zabezpieczono w mieszkaniu tej osoby bardzo dużą ilość dokumentów. I te dokumenty są w tej chwili przedmiotem kolejnego postępowania - badamy ich autentyczność. Pojawia się tam bardzo wiele nazwisk, jednak na tym etapie postępowania nie możemy mówić czyje są to nazwiska - powiedziała Magdalena Mazur-Prus Radiu Merkury. Prokuratorzy nie zdradzają, co jest w dokumentach, bo wymaga tego jak to określono - "dobro dochodzenia". Dziennikarze gazety podjęli własne śledztwo. Wynika z niego, że Wołodymira P. i posła Górskiego "na pewno łączyły interesy w branży meblarskiej, grill i kampania wyborcza. Świadków wspólnej działalności gangstera i Górskiego nie brakuje też wśród poznańskich działaczy PiS" - czytamy w "Gazecie". Zdaniem jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości, podczas kampanii wyborczej w 2005 roku Ukrainiec nadzorował wieszanie plakatów z wizerunkiem Górskiego. Poseł Tomasz Górski zaprzecza, by wiedział czym zajmuje się "Wowa". Zapewnia również, że nie robił z Ukraińcem żadnych interesów. Jest to człowiek niezwykle inteligentny. To nie jest typ przestępcy, bandziora. To nie jest człowiek po którym widać, że mógłby mieć coś na sumieniu. Ja poznałem go wiele, wiele lat temu - być może nawet 15 lat temu. Przyjeżdżał do kraju, woził różnego rodzaju towary na wschód. Człowiek bardzo pracowity - takiego go znam - powiedział Tomasz Górski Radiu Merkury."