Moje
wnioski z oglądania programu Lisa są zupełnie inne od tych, którymi tak zachwalali
piskaci…… Jarek był nieprzygotowany nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie,
prezes za to miał dużo frazesów wykutych na pamięć, którymi próbował
przekrzyczeć swojego konkurenta w debacie…. O przepraszam Lis do niczego nie
startuje…… więc to nie była żadna debata……. Ogólnie zachowywał się jakby
prowadził debatę z politykiem, a nie "wywiad" z reportem prowadzącym program publicystyczny…… Kaczyński zachowuje się jakby
teraz każdy człowiek był jego politycznym konkurentem…..dobra udowodnił, że posiada duże przygotowaniu w przypadku sprzedaży tanich frazesów.....
W sumie
Kaczyński zawsze na pytanie odpowiada sloganami….. jednak większość
dziennikarzy po prostu daje sobie spokój widząc, że to bezcelowe.… Lis próbował
dać Kaczyńskiemu szansę, żeby miał okazje tuż przed wyborami dać mu okazje do
promowania partii….. nie tylko prezes nie dokonał promocji.... a co najdziwniejsze
przedstawił PIS jako partię, która nie ma nic do zaoferowania poza sloganami i
pustymi banałami…… teraz rozumiem dlaczego prawi i sprawiedliwi tak się
cieszyli….. prezes udowadniając wyższość frazesów nad programem partyjnym
przekonał swoich wyborców…. że dostaniecie figę z makiem, a nie tanią benzynę….
tani cukier czy wczasy w Egipcie….