środa, 4 maja 2011

Rzymska majówka w pociągu.......

Pociąg, którym posłowie Prawa i Sprawiedliwości wracali z beatyfikacji Jana Pawła II z Watykanu, miał pewne problemy - poinformowała TVN24. Jak powiedział poseł Wojciech Kossakowski pożar traw spowodował wyłączenie trakcji kolejowej....

Oby nie było znowu krzyku, że to był zamach......

Wiersz ten dostałam od kogoś na krzynkę, świetnie pasuje do sytuacji, nie wiem kto jest autorem, ale chyba nie ma nic przeciwko temu......


Stoi na stacji lokomotywa 
Stoi i boi się, i strach z niej spływa 
Bo musi z Rzymu wywieźć psychicznych 
Szajbusów, kłamców, pyskaczy licznych 
Droga jest długa, trudna i kręta 
Po składzie niejeden dureń będzie się pętał 
W pierwszym przedziale sama śmietanka: 
Jojo Brudziński i Kempa posłanka 
Dalej wariatów ciężko jest zliczyć 
wśród wielu kwiatów, krzyży i zniczy 
wiozą ze sobą namioty i hasła: 
"Kaczyński Świętym ma być i basta!" 
Gryzący odór aż oczy pali 
Karski z kumplami gorzołę wali 
Zamiast melexa wolałby pociąg 
nie musiałby myśleć jak jechać i dokąd? 
Szyny go same by prowadziły 
Przed stłuczką pewną by uchroniły 
W drugim przedziale wrzeszczą, śpiewają 
butelki z mszalnym wciąż otwierają 
To nienasyceni księża-pasterze 
Każdy za służbę w PiSie podarki bierze 
W trzecim przedziale podłoga ugięta 
tam siedzi Anna Sobecka - prawie że święta 
W czwartym i piątym Hofman z Płaszczakiem 
wmawiają sobie że jadą Amt-Trakiem
Wielkie jest ego tych obu panów 
Do ich przedziału nie wpuszcza się chamów 
Wraca to bydło z imprezy stadnej 
a w głowach ma pusto, refleksji żadnej 
Odorem świętości są przesiąknięci 
od drzwi do drzwi siedzą rozdęci 
Dumą i pychą i Słuszną Racją 
to oni są wybraną Nacją! 
Reszta to Żydy, Niemcy i Ruskie 
Ukryte, małe agenty Tuskie! 
Wreszcie ruszyli, jadą powoli 
Każdy już bredzić może do woli 
że winna Merkel, Sarkozy, Putin... 
I oni to wiedzą, bo nie są głupi.. 
I toczy się pociąg pełen warcholstwa
Jeszcze z sześć godzin i będzie Polska! 
I jadą sobie zadowoleni 
Pijani, buńczuczni, otumanieni 
Pociąg zaś stanął na małej stacyjce 
Z okien wypełzły przekrwione ryjce 
Biorą w paluchy dzienniki świeże 
i mówią do siebie: to niemożliwe! Ja w to nie wierzę! 
Pod nieobecność tej bandy kałmuków
Naród uchwalił wizy dla tłuków! 
Nie wrócą nigdy do przywilejów 
Wszak żaden wizy nie ma w portfelu! 
Jadem splunęli wokół siarczyście 
Aż trawa wokół spłonęła ogniście 
I taki był koniec PiSopociągu 
Nigdy nie będzie dalszego ciągu!