niedziela, 13 marca 2011

Jest łaska jest afera........

Coraz więcej mamy informacji o tzw. "aferze ułaskawieniowej". Najważniejsze nadal pozostaje pytanie co w tej sprawie wiedział prezydent Lech Kaczyński. Dziennikarz powołując się na rzecznika Prokuratury Generalnej poinformował niedawno, że 8 maja 2009 r. szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki zwracając się do prokuratora generalnego o wszczęcie postępowania ułaskawieniowego w trybie prezydenckim, miał jednocześnie "poprosić o niezasięganie opinii sądu". Wczoraj (7.03.2011) po południu informację tę zdementował rzecznik Prokuratury Generalnej - Mateusz Martyniuk.

Dzisiejszy "Dziennik Bałtycki" podaje informację rzecznika:

"Do podpisanego przez Piotra Kownackiego pisma przewodniego było dołączone postanowienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wynikało z niego, że prezydent decyduje się na taki tryb postępowania ułaskawieniowego, w którym nie zasięga sie opinii sądu. To nie pan Kownacki zwracał się do prokuratury o taki tryb. To wynikało z postanowienia prezydenta"

Piotr Kownacki odmówił komentarza. Wcześniej informował, że nie pamięta sprawy ułaskawienia Adama S.
Ale do otoczenia Jarosława chyba coś powoli dociera. Rzecznik prasowy PiS Adam Hofman, tak próbuje tłumaczyć decyzję ułaskawieniową prezydenta:

"Gdy Lech Kaczyński podejmował decyzję o ułaskawieniu Adama S., ten przebywał już na wolności i działał charytatywnie, a wszelkie zobowiązania uprzednio spłacił."

To oświadczenie odbiega charakterem od dotychczasowych. Przedtem były to kategoryczne zaprzeczenia, słowa o pomówieniach i walce politycznej, teraz następuje próba tłumaczenia decyzji. I to próba nieudolna, wskazująca na chęć wyjścia obronną ręką ze "śmierdzącej" sprawy. Przyjrzyjmy sie temu tłumaczeniu

"przebywał już na wolności" - a kiedy Adam S. odsiadywał wyrok? Przecież wyrok był orzeczony w zawieszeniu."

"działał charytatywnie" - zatrudniał niepełnosprawnych. Ale przecież wyrok dostał za okradanie tych niepełnosprawne"

"wszelkie zobowiązania uprzednio spłacił" - bo tak nakazał mu sąd. Jedyną jego zasługą było to, że miał pieniądze na spłatę tych zobowiązań.

Czy w takim razie domniemanie, że taki tryb był potrzebny panu Dubienieckiemu, by zarejestrować spółkę z Adamem S. gdyż sąd rejestrowy wymaga dokumentu o niekaralności, nie ma wystarczająco mocnych cech prawdopodobieństwa?

Czy to domniemanie plus informacja rzecznika prokuratury o dołączonym postanowieniu prezydenta nie stwarza wystarczających podstaw, by wątpić w niewiedzę Lecha Kaczyńskiego.....????