Niki
ma dziwne upodobania kulinarne jak na kota niespotykanie i bardzo rzadkie
podniebienie, taki francuski pyszczek, chociaż z drugiej strony czasami zjada
rzeczy, których kot nie powinien jadać…..
Na
początku napiszę za czym nie przepada ….. nie jada surowej wątróbki, smażonej
również nie zje….nie jada tuńczyka…… to już dla mnie szok…. Inne ryby zjada z
apetytem, jednak nie chce tknąć szlachetnego gatunku ….. nie jada gotowanego kurczaka
oraz smażonego mięsa, tylko surowe…. nie jada jajek, obojętnie jak przyrządzone….
surowe, gotowane, smażone, nie tknie i koniec… mleka oczywiście również nie
wypije….. za to lubi śmietanę, ale to przecież normalne….
Do
jego menu zaliczają się bardzo dziwne dodatki, oprócz surowego mięsa, ryb i
drobiu, czasami dostaje jedzenie z saszetek, puszek nawet nie kupuje, bo ruszy
tylko raz…. a potem reszta do wyrzucenia…… nie mogę niczego powtarzać posiłki częściej,
niż co cztery dni….. gdy taka puszka postoi sobie w lodówce 4 dni…. Przestaje przedstawiać
dla Niki wartości pożywczych i od razu traci apetyt na taki posiłek….. dlatego
pomijam to w menu…… lubi uwielbia mleko z kaszą manną, i masłem, jaką
przyrządza się dzieciom…… potrafi zjeść tego dość dużą porcję…. może być nawet
z kakałem czy z mielonymi truskawkami….nie ma to dla niej żadnego znaczenia…..
jogurty owocowe…. I tu uwaga….. borówkowy…. truskawkowy….. brzoskwiniowy…… nie
ruszy waniliowego czy śmietankowego…… solone krakersy….. a teraz uwaga, kukurydza…..
gotowana lub prażona…..
Jak
widać ma dziwne upodobania, kiedyś przyłapałam ją jak liże majonez…..
czasami
próbuje przekonać ją i skusić do zjedzenia wątróbki, jajka czy gotowanego
kurczaka…. ale to daremny trud….. rozpieściłam ją za młodu i teraz płacę za to
wysoką cenę….. gdy miała kilka miesięcy karmiłam ją prawie wszystkim, z czasem
zaczęła rezygnować z pewnych dań na rzecz innych, teraz po 5 latach to jest jak
karmienie rozkapryszonego dzieciaka…… albo nawet jeszcze gorzej…..